piątek, 8 sierpnia 2014

Rozdział 5 - " To jest randka ! "

Violetta

Obudziłam się w świetnym humorze....Dziś jest to spotkanie z Leonem....Tylko...tylko co ja powiem rodzicom....Znaczy z mamą to jeszcze jakoś bym dała radę ale tata.....Może poproszę o pomoc mamę?
Potem jeszcze postaram sie coś wykombinować.
Schodzę na dół i tam dostrzegam Camilę.
Od razu podbiegam do niej i tulimy się. Camila to moja kuzynka mieszkająca we Włoszech , od czasu do czasu wpadała do nas do Madrytu...Bardzo ja kocham ... Było moją jedyną "znajomą" .
-Oj Violu....bo mnie udusisz- mówi Cami
-Jejku....jak ja sie cieszę...Cami co ty tu robisz? - pytam po tym jak puszczam dziewczynę
-No co ! Przyjechałam w odwiedziny.....
-Cudownie a ile będziesz?
-Wiesz......Przeprowadzamy się na stałe tutaj , do Buenos Aires!- mówi rudowłosa
-Naprawdę!!!? Jejku to świetnie- mówię z radością.
-Wiesz może pójdziemy na górę....Pogadamy? - zaproponowała Cami
-Okej . - mówię po czym wybieramy sie do mojego pokoju.
Wchodzimy do mojego pokoju i zaczynamy sobie o wszystkim mówić  ....
-Wiesz .... a może wybierzemy się dziś na lody....Lub coś w tym stylu....
-Oj....chętnie tyle , że mam dziś spotkanie z takim chłopakiem.....
-Uuuuu ... jak się nazywa , przystojny , od kiedy jesteście razem?- zasypuje mnie pytaniami
-Leon ... wiesz to na razie tylko znajomy......
-Ahaa.....- mówi podejrzliwie ...
-Wybieramy się na spacer.....
-czekaj ... spacer? Przecież to ewidentnie będzie randka - mówi pewnie Cami
-Co? Przecież....to .... to tylko zwykły przyjacielski i.... spacer.......Albo ... faktycznie....To jest randka! - mówie po chwili zastanowienia
Przytakuje mi Camila...
-Ale....ale...jak to ? Ja i Leon ... przecież....ja go znam zaledwie 2 dni!
-To nie stoi w żadnym wypadku na przeszkodzie .
-Ale Cami ja go praktycznie nie znam!
-Nie przesadzaj....Okej .... musimy wybrać idealny strój na tą randkę....
-Ale...co ...jak ? - pytam niezrozumiale
-Normalnie! - mówi po czym zabiera mnie do garderoby .

==========================================================================
Wiem!!!! Nie było rozdziału ;(
W Y B A C  Z C I E ;[[[[[
No ale dziś dodam jeszcze 3 xD
Co do tego , jak widać Cami to kuzynka Violi ;))
Będzie jej pomagać w sprawach sercowych ..... i innych ;P
Okej to tyle <33333
Buziaki '*

czwartek, 7 sierpnia 2014

Rozdział 5 " Ciekawa znajomość"

Violetta

Zbliża się już 17 a Leon jeszcze nie zadzwonił........
Nie , że ja coś do niego czuję czy coś tylko po prostu pierwszy raz ktoś się mną w pewien sposób zainteresował...
Gdy pierwszy raz ujrzałam Leona to wydawał się być chłopakiem z w ogóle innej ligi , niż ja....
Myślałam , że będzie takim typem w stylu " Ja jestem naj , naj , naj..." Jednak to były tylko pozory....
Chociaż mimo iż po jednym dniu znajomości wydaje się być sympatyczny to nadal nie mogę mu do końca ufać , no bo przecież to wciąż obca dla mnie osoba.....

Leon

Zadzwonić czy też nie zadzwonić.....
Może później Może ona tak naprawdę wcale tego nie chce? Przecież nie ukrywała niezadowolenia z powodu moich odwiedzin ....No ale w końcu po co dawałaby mi numer ....abym nie dzwonił? Ale gdy zadzwonię to może pomyśleć , że jestem nachalny i sie narzucam...a wcale bym tego nie chciał.....
Na razie jeszcze się wstrzymam......

2 godziny później

Violetta

Powoli tracę nadzieję jakoby Leon miał zadzwonić ....Ahh....po co ja robiłam sobie nadzieję.....Jak takiemu chłopakowi jak Leon mogłoby w jakiś sposób zależeć na takiej dziewczynie jak ja???
Przecież to nie ma sensu.....Ale na szczęście jestem przyzwyczajona do porażek......i zawodów.....
Mam zamiar zejść na dół aczkolwiek słyszę dźwięk telefonu.....Nieznany numer....czyli możliwe , że to jednak Leon...
Odbieram :
-Halo?
-Violu....To ja Leon.
-Cześć....już myślałam , że nie zadzwonisz
-Czyli co czekałaś?
-No....yyy......no tak...czekałam na telefon od ciebie.....a co ? Przecież sam to proponowałeś .
-Wiem...wiem i bardzo się ciesze .
Uśmiecham się   do siebie......
-Co porabiasz?- pyta
-Aaa.....wiesz.....nic takiego....
-Ahaa....
-A co u ciebie....
-W sumie takze nic specjalnego....wiesz...mam taką małą propozycje.....czy chciałabyś wybrać się jutro ze mną na spacer....?
-Ja....wiesz....no.....no okej....a o której....
-Naprawdę!? Dam znać....
Ponownie uśmiecham się do siebie....Jejku....jak on na mnie działa......
-Dobrze...to kończę Violu...do jutra...
-Pa....-kończymy konwersację...
Podczas tej rozmowy zatopiłam wszystkie swoje smutki.....Jak on na mnie działa??
Dzięki tej rozmowie nabrałam w sobie pozytywnej energii....Mimo iż nie mam instrumentów to nadal pozostaje opcja z komponowaniem piosenek.....Mam przecież swój pamiętnik ......
W mojej głowie rodzi się cudowny pomysł na nowy utwór....od razu wszystko przelewam na papier...

Es seguro que me oíste hablar
de lo que se puede hacer,
de la magia que tiene cantar
y de ser quien quieres ser

Ya no importa qué pueda pasar,
si no lo que tú has de hacer,
el color que uses al pintar,
lo que pienses y el pincel

Sé que existen dundes y hadas
y que intentar es mejor que nada
No te detengas, no guardes nada
Vuela más alto y verás
Czuję , że moja znajomość z Leonem będzie pełna przygód....Nigdy nie miałam znajomych....Jestem taka podekscytowana....

==========================================================================
Kochani ... wy komentujecie i wgl. a ja co ? Jak wam się odpłacam ? -,- Wczoraj miał być rozdział ...i nie było....wybaczcie....po prostu miałam okropny humor....i nie miałam już na to wszystko siły....dziś jest już lepiej ale nadal nie wszystko jest okej :)
No ale co do rozdziału to jest moim zdaniem okej ale opinie pozostawiam wam <33
Jak pojawią się przynajmniej 2 komentarze to dziś dodam jeszcze 2 rozdziały ale nawet jeżeli żaden się nie pojawi to będzie jeszcze jeden i tak bo za wczoraj  ;)
Proszę was ....wyrażajcie swoje opinie...to dla mnie bardzo ważne bo to daje mi ogromną motywację do pisania a także mówi mi co jest źle i co należy poprawic ;))
Kochani to do kolejnego <33
Czytasz =Komentujesz=Motywujesz ;*

wtorek, 5 sierpnia 2014

Rozdział 4 - Poszukiwania.

Leon

Ja , muszę ....no po prostu muszę odnaleźć tą dziewczynę...Czuję , że jeżeli tego nie zrobię to nie będę mógł sobie tego wybaczyć....Powinienem działać....Wszystko postaram się wykonać już jutro teraz natomiast powinienem się udać do łóżka....Mam ogromną nadzieję , że moje sny będą związane z przepiękną szatynką....

Rankiem

Wstaję w wyśmienitym humorze.....co prawda mój sen w żaden sposób nie był związany z Violettą to naprawdę czuję się wyśmienicie......
Dziś mam zamiar odszukać Violettę....mimo iż znam ją niecałą dobę to już wiem , że nie wytrzymam gdy nie ujrzę jej ponownie.....
Wstaję , wykonuje poranną toaletę po czym udaję sie na dół i tam zajadam smaczne gofry. .. Najedzony odchodzę od stołu i wychodzę z mojego domu....Mam tylko nadzieje , że moi przyjaciele nie zmartwią się i nie będą mnie szukać....gdyż tak naprawdę w tym momencie powinienem iść do Studia....ale ...ale ja nie mogę....Muszę odnaleźć tą dziewczynę...Obecnie uważam to za swój obowiązek...

Półtorej godziny później

Błądzę i błądzę.....Tracę już wiarę , że  moje poszukiwania zakończą się zamierzonym efektem......
Teraz znajduję się na ulicy. Xabianiego Cauvilgi ...... moje oczy dostrzegają bardzo ładny dom , którego wcześniej nie zauważyłem... Jest taki inny niż wszystkie , wyróżniający się.....Po krótkiej chwili zastanowienia postanowiłem , że wejdę tam....Raz się żyje.....Jeżeli będzie tam Violetta to bardzo się uraduję....Natomiast jeżeli nie to cóż....będę musiał dalej szukać.
Podchodzę do drzwi....otwiera mi ..... Ona....piękna szatynka , która nie kryje swojego zdziwienia na mój widok.
-Leon?!-pyta zaszokowana
-Mhm....-odpowiadam z uśmiechem
-Co ...ty...tutaj....Ugh..-mówi po czym razem ze mną wychodzi na zewnątrz ....chyba jednak nie jest zadowolona z tego powodu , że ją odwiedziłem......Ale ja tam się cieszę.....Ogromnie jestem szczęśliwy , że dowiedziałem się gdzie ona mieszka...
-No co....chciałem cię zobaczyć....
-Jak to?
-Normalnie...
-Ale...nie możesz....co jeżeli moi rodzice cię zobaczą?
-No to powiem im "dzień dobry" ?
-Ale ty...a z resztą nie znam cie na tyle dobrze by móc ci mówić historie z życia rodziny....
-Okej...czyli nie cieszysz się?
-Nie...no znaczy tak...Nie o to chodzi.....po prostu nie rozumiem cię...znamy się zaledwie kilkanaście godzin a ty już próbujesz mnie ponownie odszukać? To nie ma sensu.....
-Chciałem prosić cię o numer telefonu....
-Ale po co?-zapytała
-No chciałbym być z tobą  w stałym kontakcie....
Chce coś powiedzieć ale słychać głosy jakiegoś mężczyzny "Violetta"
-Proszę .... - daję mi kartkę a na niej prawdopodobnie jest numer jej telefonu....
-Łał dzięki...-chcę coś powiedzieć ale głos tego mężczyzny nasila się
-Oki ... ale idź już...pa-mówi po czym zamyka drzwi....
Ja szczęśliwy odchodzę iż osiągnąłem swój cel.

Francesca

Dziwne....Leon nie pojawił się dziś na żądnych zajęciach......
Może się rozchorował? Nie wiadomo.....Mam nadzieję , że jutro będzie już w pełni sił i przyjdzie na zajęcia....
Gdy tak idę dostrzegam dość zagubionego Chłopaka....Widać ewidentnie , że czegoś szuka.....Może mu pomogę?
-Hej! Może w czymś pomóc? - pytam
-Cześć....no w sumie...szukam ulicy [bla bla bla] wiesz może gdzie ona się znajduję?
-Jasne...jeżeli chcesz mogę cię tam zaprowadzić...
-Jeżeli nie byłby to problem...czemu nie?
-To chodźmy...
Idziemy....Chłopak wydaje się być sympatyczny....Hmm....zobaczymy jaki okaże sie później..

Violetta

Nie chcę aby ktoś dowiedział się , że poznałam Leona....wtedy zaczną mnie wypytywać....Co? Jak? Gdzie? Ugh...Nie cierpię tego .......
Położyłam się na łóżko i zaczęłam rozmyślać  .........
Pierwszy raz ktoś - Leon się mną zainteresował.....
To naprawdę fajne uczucie....Szczerze mam nadzieję , że ja i Leon będziemy stale utrzymywać kontakt ze sobą....
W tym momencie tylko czekam na telefon od niego.........

==========================================================================
Taki długi nawet;p
Ja naprawdę się staram...proszę was...jeżeli ktoś odwiedza bloga to niech pozostawi komentarz  ...to dla mnie bardzo dużo znaczy *;*
Niedługo będzie i Leonetta...i Marcesca.....i......właśnie i jakie jeszcze chcecie pary????
TYm razem wymagam 3 komentarzy ;D
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Rozdział 3 - Nowa piosenka .

Violetta

Jejku ten chłopak jest po prostu boski.....
Czuję , że moje nogi robią się jak z galarety....
-Wszystko dobrze? - pyta zaniepokojony
-Ttak...chyba...tak...jest okej...-trochę się stresuję
-Przepraszam.....
-Nie to nie twoja wina....niezdara ze mnie .......
-Przestań....to naprawdę jest tylko i wyłącznie moja wina.......-zaczeliśmy się przekomarzać.
-Dobrze...czy będziemy tutaj tak stać i się kłócić....
-Leon...jestem Leon - wyciąga dłoń
-Mhm...Miło mi ja jestem Violetta - łapię za jego rękę
-Hmm...piękne imię dla pięknej dziewczyny
Uśmiecham sie i czuję , że się rumienię......
-Wiesz....Leon chyba już na mnie pora....wybacz- mówię po czym odchodzę a wręcz odbiegam
-To pa ! Do zobaczenia-słyszę jak mówi , odwracam się i macham na pożegnanie  .
Jejku....jaki on jest przystojny....dziwię się , że ktoś taki jak ona chciał ze mną rozmawiać...i w dodatku prawić mi komplementy....to doprawdy wielka nowość w moim do tej pory dość nudnym życiu...

Leon

WoW! Ta dziewczyna...znaczy Violetta była po prostu śliczna......i w dodatku taka nieśmiała co tylko dodawało jej uroku.....
Mam nadzieję , że jeszcze kiedyś się spotkamy......Do tej pory moją jedyną dziewczyną była Ludmiła Ferro...ale ona naprawdę nie była warta uwagi jaką jej poświęcałem....w dodatku kiedyś byłem taki jak Ferro....arogancki , zarozumiały , chamski....teraz natomiast jestem .... znaczy tak mi się przynajmniej wydaje .... porządnym gościem....
Ale ta Violetta....doprawdy.....mimo iż znamy się zaledwie od kilku minut to już teraz czuję , ze na dłużej zagościła w mojej głowie  jak i nie w sercu........

Ludmiła

-Natalia! Mówiłam ci to już wiele razy ale jak widać ty mnie nie słuchasz!-zaczęłam krzyczeć na Naty .
-Ale Ludmi robię wszystko tak jak mi kazałaś....-mówi nieśmiało hiszpanka
-Nie...nie....i jeszcze raz nie....nie tak ci mówiłam....przecież wielokrotnie pokazywałam ci jak masz mi malować serdeczny palec....
-Ale Lu....
-Aaaaa- zaczęła ją uciszać
-Al...
-Cisza! Natalio...pamiętaj jeżeli chcesz się ze mną kłócić to z góry mogę ci powiedzieć , że jesteś skazana na porażkę. - upomniałam ją
-No dobrze...- odeszła ze spuszczoną głową a ja tylko uśmiechnęłam się pod nosem....W pewnej chwili dostrzegłam Verdasa , który zmierzał do studio.....był taki ....jakiś....rozkojarzony?
Pora to sprawdzić.
Podeszłam do niego.
-Cześć Leonku!
-Oh...nie to znowu ty-powiedział niemiło
-Ojj....Czemu jesteś taki niemiły dla swojej byłej dziewczyny?
-Ludmiła....chcesz zatruwać komuś życie?
-Może....
-To trafiłaś pod zły adres-powiedział po czym ominął mnie i poszedł w swoją stronę .
Tyle miesięcy byliśmy razem a on mnie tak traktuje....Kiedyś byliśmy prawdziwą elitą...ale on wolał staczać się z tymi prostakami....Cóż...jego życie jego sprawa.....

Wieczorem

Leon

Ta Violetta przez cały dzień siedzi mi w głowie .....Nie mogę przestać o niej myśleć....chciałbym wstać i pójść do niej....zobaczyć ją....tylko jest jeden problem....nie mam pojęcia gdzie ona mieszka....nawet nie mam jej numeru.....Póki co muszę zdać sie na los.....
W tym momencie mam zamiar po komponować trochę...Mam zamiar stworzyć piosenke z myślą o nowo poznanej dziewczynie .

Hablemos de una vez
Yo te veo pero tú no ves
En esta historia todo está al reves
No me importa esta vez
Voy por ti , voy
Hablemos de una vez
Siempre cerca tuyo estaré
Aunque no me veas, mírame
No me importa esta vez
Voy por ti
Voy por ti,
Voy por ti
Voy por ti
Ta piosenka zapowiada się niesamowicie.....a to wszystko z prostego powodu - jest robiona z myślą o przepięknej szatynce...

==========================================================================
Nowy rozdział , jaki jest waszym zdaniem? ;}
Proszę was piszcie swoje opinie w komentarzach....one mnie niemiłosiernie motywują i dają chęć do pracy ;p
Póki co wymagam jedynie 2 komentarzy .... to naprawdę nie dużo....proszę was......;'[
W kolejnym rozdziale.
-Leon próbuje odnaleźć tą dziewczynę  
-Spotkanie Marco i Fran
I wiele , wiele więcej...zapraszam ;D
PA<3

niedziela, 3 sierpnia 2014

Rozdział 2 - Nieznane fakty z życia rodziny

Violetta

Byłam doprawdy załamana.....nie miałam pojęcia czemu rodzice zrobili mi coś takiego....W Madrycie jakoś nie przeszkadzała im moja miłość do muzyki....To wszystko to jakaś masakra.....
Muzyka była moim jedynym oparciem...mogłam wtedy zapomnieć o wszystkim....O moich problemach...o samotności....A myśl , że teraz będę musiała nauczyć się żyć bez niej jest dla mnie doprawdy tragedią...
Położyłam się na łóżko i zasnęłam...

2 godziny później

Powoli się przebudzam....z początku nie wiem gdzie jestem ale po chwili wszystko mi się przypomina....
Razem z pobudką po mojej głowie chodzi pewna myśl .... a konkretniej próba zawalczenia o swoje marzenia.....
W drodze do naszego nowego domu widziałam pewien budynek......Coś w rodzaju Szkoły Muzycznej...
Może warto spróbować?
Może przejdę się tam i spróbuję dowiedzieć się czy jest możliwość abym i ja tam uczęszczała?
Ale nie , no co ja mówię....przecież.....ja nie dam rady......jak niby miałabym tam wychodzić gdybym cudem tam się bym dostała....nie jednak nie......ale no...raczej to jedyna szansa......
Sama nie wiem.....Może jeszcze popróbuję porozmawiać z rodzicami....co będzie naprawdę trudnym wyzwaniem....
Schodzę na dół i dostrzegam mamę siedzącą przy stole...widać , że jest smutna...i to chyba z mojego powodu....
-Mamo....
-Tak?
-Czemu? Czemu mi to robicie....przecież wiecie , że ja to kocham.....
Ona tylko głośno wzdycha.....Po chwili ciszy odpowiada...
-To było gdy twój tata był jeszcze młodym chłopcem miał zaledwie 14 lat......jego mama była z zawodu piosenkarką.....no i właśnie tak jak ty teraz kochała muzykę....pewnego razu gdy wracała z zespołem z koncertu...miała wypadek...zginęła na miejscu....twój tata po prostu nie chce ponownie tego przeżywać...on się martwi.....Naprawdę jest może i nerwowy ale proszę cię .....zrozum go ..... postaw się w jego sytuacji...
Wyznanie mamy zamurowało mnie....
-Mamo...to niewiarygodne....jak....to....to to coś strasznego....
-Skarbie jak już mówiłam tata robi to bo się martwi....ona cię po prostu kocha....
-Przepraszam...ja o niczym nie wiedziałam.....ale mamo zrozumcie też mnie ....ja ...ja to kocham....
-Ojj kochanie.....ja cię rozumiem....ale tata....on nie chce ponownie przeżywać tego ciosu....
-Mamo...mogę z nim porozmawiać?
-Teraz tata wyszedł....poczekaj do jutra...tata będzie spokojniejszy....
Kiwam głową i odchodzę.....
-Wybiorę się na spacer...- oznajmiam
Wychodzę i teraz nad wszystkim rozmyślam....
-To dlatego.......Co ja mam zrobić ... no okej .. tata się martwi no i w sumie ma ku temu powody ale ja to kocham i nie wytrzymam bez tego......
Podczas gdy tak idę i rozmyślam , w pewnym momencie czuję , że z kimś się zderzam...upadam na ziemię a przechodnia pyta
-Nic pani nie jest?- po czym pomaga mi wstać , moim oczom ukazuje się przystojny chłopak....

=========================================================================
Miał być dłuższy a czy jest taki właśnie? ;/
Miałam publikować gdy pojawią się 2 komki ...no był jeden ale ...publikuję bo nie mogę wytrzymać XD
Jak myślicie co to za chłopak??? *.*
To okaże się w kolejnym rozdziale , który będzie jutro :)
Teraz już na poważnie
2 kom. --------------> 3 rozdział <3
Proszę o komentowanie .... ;-)
Roksana ;* 

Rozdział 1 - Wszystko od nowa...




Violetta

Właśnie lądujemy w Argentynie....jestem doprawdy załamana.....Nie chciałam się przeprowadzać....
Nie chodzi o samą przeprowadzkę....głównie chodzi o szkołę.....
Jak ja sobie dam radę??- myślałam intensywnie
Prosiłam rodziców....ale oni nic , wręcz uważają , że to jeszcze lepiej wpłynie na moje samopoczucie...a gdy wspominam o tym , że i tak pewnie z nikim się nie zaprzyjaźnię to oni , że dramatyzuję....
Kocham ich ale często bywa tak , że nie mogę na nich liczyć....
Chciałabym aby tak nie było.....
Wychodzimy z samolotu...ja pełna obaw....moi rodzicie uśmiechnięci od ucha do ucha i jak takim wytłumaczyć , że źle postąpili?

Francesca

Właśnie ja razem z moją paczką idziemy do studia....kolejny dzień....kolejne zajęcia.....po prostu uwielbiam tą szkołę....
Niestety są także minusy.....chodzi o Ludmiłę Ferro......"supernovę" , która stara się wszystko podporządkowywać sobie....jest doprawdy nie do zniesienia......Leon jej dawny chłopak przeszedł teraz "na dobrą stronę mocy" i jest członkiem naszej paczki.....
Ale z Ludmiłą dalej została Natalia....biedaczka....jest wykorzystywana przez tą Ludmiłe.....wiele razy chcieliśmy jej pomóc.....ale nic.....nie jest jeszcze gotowa by się od niej uwolnić...
Dotarliśmy właśnie na miejsce....
W bardzo dobrych humorach wchodzimy do szkoły i udajemy się na zajęcia....

Violetta

Taxi podwiozła nas pod nasz nowy dom....
Ugh....może i nie ejst taki zły ale ja i tak wolałam stary....
-I jak córeczko ? Co o tym sądzisz?? - zapytał rozradowany tata
Uśmiechnęłam się sztucznie i nic nie odpowiedziałam ....
Weszliśmy do środka i moim oczom ukazał się stylowo urządzony salon....
Następnie szybszym krokiem pognałam na górę w celu odnalezienia mojego pokoju...
Weszłam do pierwszych lepszych drzwi...i ujrzałam taki oto pokój :
 
Nie powiem bo był bardzo ładny i przyznam , że rodzice bardzo się postarali ale brakowało mi w nim czegoś....a konkretniej elementów muzycznych w dawnym pokoju miałam ich bardzo dużo tutaj natomiast nic takiego nie dostrzegłam...  
Zeszłam na dół .
-I jak ci się podoba córeczko twój pokoik?- zadała pytanie mama
-Okej...bardzo fajny ale.....gdzie np. gitara?
Zapadła chwila ciszy...
-Wiesz....-zaczął ojciec
-Po prostu uważamy , że powinnaś....znaleźć sobie jakąś inną pasję...-rzekła delikatnie mama
-Co?! Ale wiecie , że uwielbiam to ......
-I co jeszcze ? Może chcesz wiązać z tym przyszłość?- mówił już bardziej poddenerwowany tata
Pokręciłam głową i zapłakana wbiegłam na górę...

==========================================================================
Oto i pierwszy rozdział ;):)
Krótki ale nie ma powodu do obaw;d Kolejny będzie dłuższy ;p
Przepraszam za nieobecność....ale pewnie i tak nikt nie czyta ;[
No cóż....powiem tyle , że od teraz będą pojawiały się codziennie ....
2 kom. -----------> 2 rozdział .
KOMENTUJCIE <333
PA ;-)
ROKSANA ;*


sobota, 26 lipca 2014

Prolog - Przeprowadzka.

Od zawsze byłam nieśmiałą , zamkniętą w sobie dziewczyną....
Nigdy nie miałam przyjaciół....zawsze sama....
Razem z rodziną mieszkaliśmy w Madrycie , i to właśnie tam uczęszczałam do szkoły...
A okazało się , że musimy przenieść się do Buenos Aires....
Nie chcę .... mimo iż nie miałam tam żadnych znajomych....to i tak nie mam ochoty zmieniać szkoły......
W tej szkole każdy wiedział jaka jestem.........
A tam znowu wszystko od nowa.....
Naprawdę nie mam na to ochoty.....
Chcę aby było normalnie.....
Tak jak dawniej......

============================================================================
Oto i on mój beznadziejny prolog -,-
Ale cóż....mogę tylko zapewnić , że pierwszy rozdział będzie lepszy...niedługo publikuję ;p
Pa;**
Proszę komentujcie :)